Jak funkcjonowały i funkcjonują STARE BUDYNKI gdzie nie przeprowadzono termomodernizacji

 

Dawniej, zanim wymyślono styropian, plastikowe okna i bieżącą wodę ludzie też żyli w domach, tyle że kompletnie innych. Ówczesne budynki były bardzo proste. Składały się praktycznie z samej konstrukcji, która „średnio” dawała sobie radę z funkcja kontrolną jaką znamy dzisiaj. Podłoga na gruncie dawała praktycznie taką izolację jak sam grunt – czyli żadną. Ściany murowane z cegły również nie grzeszyły termoizolacyjnością. Za to dużo lepiej izolujące ściany z drewna mogły mieć nieszczelności. Do tego klasyczny dach, kryty dachówką ceramiczną bez żadnych dodatkowych zabezpieczeń, który mniej lub bardziej przeciekał. Drzwi i okna bez żadnych uszczelek. Dzisiaj oznaczałoby to katastrofę, ale wtedy nic szczególnego się nie działo.

W całym domu wystarczył jeden komin dymowy i żadnego wentylacyjnego, a mimo to powietrze ciągle było wymieniane przez nieszczelności. Jeżeli woda gdzieś się dostała to mogła łatwo odparować, bo warstw było niewiele i były dobrze przepuszczalne. Takie domy potrzebowały ogromnej ilości energii do ogrzewania, ale wtedy nie było to wadą, a wręcz przeciwnie. Ogrzewanie i duże straty energii przez ściany, podłogę czy dach powodowały że cała znajdująca się tam wilgoć po prostu wysychała. To stąd wzięło się przekonanie, że dom musi „oddychać”.

Później ludzie wymyślili nowe materiały i technologie i nauczyli się budować tak, aby w domu nie było przeciągów, a temperatura wewnątrz nie spadała zimą w okolice zera stopni. Dzisiaj już nikt nie chce wracać do „starych dobrych czasów”. Nie pozostaje to bez konsekwencji dla budynków. Teraz przegrody muszą stawić czoła nowym i znacznie trudniejszym wymaganiom.


Popularne posty z tego bloga

Lepsza ściana SUCHA I ZIMNA niż CIEPŁA I MOKRA - komfort termiczny w pomieszczeniach

Strefa cokołowa ścian i przeciwdziałanie zawilgoceniu wtórnemu przy wadliwej wentylacji